Słowa Jezusa naszym życiem- powściągliwość w sądzeniu.

Ewangelia wg św. Mateusza 7.wers 1-6
Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata. Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały.
Nie jesteśmy tu na Ziemi po to, by być istotami perfekcyjnymi. Kto uważa inaczej, jest w błędzie.
Tymczasem wielu ludzi woli koncentrować swoje wysiłki na tym, żeby inni postrzegali ich jako wspaniałych i wartościowych. Wręcz domagają się posłuchu i uwagi. Szukając podziwu płynącego z zewnątrz, zapominają o tym, co jest naprawdę ważne.Z takiego postępowania rodzi się rywalizacja oraz wewnętrzny przymus oceniania wszystkiego i wszystkich.W ten sposób tworzymy mnóstwo historii o innych ludziach. Opowieści te są zwykle pełne sądów i pejoratywnej krytyki. Całe społeczeństwo zanurza się w bajkopisarstwie i przestaje powoli odróżniać prawdę od fikcji.Jako istoty obdarzone wolną wolą możemy dokonać wyboru i zaprzestać uczestnictwa w globalnym teatrzyku.Bardzo łatwo można znaleźć przykłady takich zachowań. Chociażby tutaj, w Internecie. Na forach dyskusyjnych rzucamy w siebie obelgami tylko dlatego, że czyjeś poglądy nam się nie podobają. Na blogach wypisujemy zgryźliwe komentarze – pokazujemy wówczas (w naszym mniemaniu) swoją wyższość, którą możemy się przez kilka chwil napawać do woli. To tylko przykłady, ale niestety powszechne.Osądzanie jest zatem codziennością i niełatwo się od niego uwolnić. Na szczęście nie jest to rzecz niemożliwa do zrealizowania. Pamiętaj, że inni ludzie nie są twoimi wrogami. Nawet jeśli się z tobą nie zgadzają; nawet jeśli sami źle ciebie osądzają – to nie jest jednoznaczne z atakiem i koniecznością kontrataku.
Jak oduczyć się osądzania?
- Zawsze pamiętam, że nie jestem ideałem ani osobą
wszechwiedzącą. Mogę się mylić, więc nie wolno mi unosić się gniewem,
ilekroć ktoś mnie skrytykuje.
- Zadaję sobie pytanie: czy mam solidne podstawy, by kogoś lub
coś ocenić w określony sposób?
- Jest takie znane powiedzonko: nie oceniaj książki po okładce. To się tyczy tak książek, jak i ludzi, wydarzeń czy czegokolwiek innego.
- Kiedy mnie ktoś krytykuje, najpierw uśmiecham się i dziękuję rozmówcy za konstruktywną krytykę. To rozładowuje nerwowe napięcie i chęć wyprowadzenia kontruderzenia. Dopiero w drugim zdaniu odpowiadam na zarzuty..
- Ostatnia zasada (co nie znaczy, że najmniej ważna) jest prosta: jeśli ktoś popełni błąd, lepiej pomóc mu go naprawić, niż drwić i przez to pogłębiać konsekwencje owej pomyłki. Od dawna wiadomo, że tam, gdzie ludzie ze sobą współpracują, sukcesy przychodzą szybciej i łatwiej niż tam, gdzie ludzie ze sobą walczą.
Ktoś kto podejmuje się sądzenia, stawia się w roli sędziego. Jest zasadne, aby w tym miejscu podkreślić jaka jest rola sędziego. Rola sędziego polega głównie na orzeczeniu czy dany człowiek jest winny lub niewinny. Sędzia również wymierza odpowiednią karę. I stąd biblijne „nie osądzaj” oznacza: nie wydawaj ostatecznego werdyktu wobec jakiejkolwiek osoby „ten na pewno będzie potępiony”, lub „ten na pewno pójdzie do nieba”. Nie możesz tego robić, ponieważ tego nie wiesz. Tylko Bóg zna tajemnice ludzkiego serca i tylko on może stwierdzić czy dany człowiek zasługuje na potępienie czy też zostanie dopuszczony do grona zbawionych. Nawet ten, który grzeszył przez większość życia, może doświadczyć cudu i nawrócić się na chwilę przed śmiercią.
Bracia, nie oczerniajcie jeden drugiego! Kto oczernia brata swego lub osądza go, uwłacza Prawu i osądza Prawo. Skoro zaś osądzasz Prawo, jesteś nie wykonawcą Prawa, lecz sędzią. Jeden jest Prawodawca i Sędzia, w którego mocy jest zbawić lub potępić. A ty kimże jesteś, byś osądzał bliźniego? (Jk 4,11-12).
Wiemy, że Jezus sam sugerował, by upominać brata, gdy zgrzeszy przeciwko nam (por. Mt 18, 15-18). Jest jednak nieprzejednany wobec hipokrytów, którzy pouczają innych, by stawiać się ponad nimi, i trudno znaleźć bardziej stanowczą naukę na ten temat niż ta płynąca z przypowieści o celniku i faryzeuszu (zob. Łk 18, 9–14). We wszystkich środowiskach, także kościelnych, napotykamy na takich przebiegłych i faryzejskich cenzorów bliźniego, którym nie umyka najmniejsza drzazga u drugiego, oburzonych może tym, że Kościół jest zbyt miłosierny i według nich zbyt pobłażliwy.
Wywyższają się, przekonani, że Bóg obdarzył ich misją, że służą prawdzie i sprawiedliwości. W rzeczywistości popadają w niemoralny zwyczaj szczegółowego obmawiania innych i wystrzegają się badania z taką samą skrupulatnością własnego sumienia, upojeni swoimi sędziowskimi obowiązkami. Tymczasem Jezus kieruje przeciwko nim wyraźne oskarżenie: po pierwsze zobacz belkę, która oślepia ciebie. „Usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego” (6, 42).Niestety, wszyscy musimy wyznać, że ta przewrotna przyjemność szerokiego otwierania oczu na przewiny bliźniego jest nieodpartą pokusą, która nas często dotyka.
Osądzanie – dlaczego nawykowo oceniamy innych, jak osądzanie oddziela nas od naszej prawdziwej natury i jak możemy to zmienić
Zanim odpowiem na to pytanie, najpierw otworzę się przed Tobą. W moim życiu był okres, w którym nienawidziłam ludzi. Naprawdę. Nie znosiłam, kiedy siadali obok mnie w autobusie, patrzyli na mnie, mówili do mnie.
Wciąż oceniałam wszystkich dookoła. Oceniałam bardzo dużo i bardzo negatywnie. Komentowałam w swojej głowie, jak inni są ubrani, jak chodzą, jak wygląda ich ciało, jak się zachowują, co robią, czego nie robią, co mówią, a czego nie. Plotkowałam i mówiłam źle o innych za ich plecami.
Pewnego dnia, siedząc w autobusie, zauważyłam człowieka idącego chodnikiem i pomyślałam: „Chodzi, jak dziwoląg”. Nagle poczułam się z tą myślą bardzo źle i ciężko.
W mojej głowie odezwał się inny głos, który tym razem oceniał mnie samą i zapytał: „Kim Ty jesteś? Jakim człowiekiem trzeba być, żeby tak bezdusznie oceniać innych ludzi? Co oni Ci zrobili? Kiedy stałaś się taka wredna? Co się stało z tą wrażliwą i dobrą osobą, którą byłaś kiedyś?”.
Już jako dzieci dochodzimy w pewnym sensie do wniosku, że głos, który słyszymy w głowie, jest nasz. Ale czy na pewno? Jeśli Ty jesteś myślą w swojej głowie, to gdzie jesteś, kiedy myśl odchodzi? Jeśli jesteś głosem w swojej głowie, to dlaczego potrafisz go świadomie obserwować?
Zanim odpowiem na to pytanie, najpierw otworzę się przed Tobą. W moim życiu był okres, w którym nienawidziłam ludzi. Naprawdę. Nie znosiłam, kiedy siadali obok mnie w autobusie, patrzyli na mnie, mówili do mnie.
Wciąż oceniałam wszystkich dookoła. Oceniałam bardzo dużo i bardzo negatywnie. Komentowałam w swojej głowie, jak inni są ubrani, jak chodzą, jak wygląda ich ciało, jak się zachowują, co robią, czego nie robią, co mówią, a czego nie. Plotkowałam i mówiłam źle o innych za ich plecami.
Pewnego dnia, siedząc w autobusie, zauważyłam człowieka idącego chodnikiem i pomyślałam: „Chodzi, jak dziwoląg”. Nagle poczułam się z tą myślą bardzo źle i ciężko.
W mojej głowie odezwał się inny głos, który tym razem oceniał mnie samą i zapytał: „Kim Ty jesteś? Jakim człowiekiem trzeba być, żeby tak bezdusznie oceniać innych ludzi? Co oni Ci zrobili? Kiedy stałaś się taka wredna? Co się stało z tą wrażliwą i dobrą osobą, którą byłaś kiedyś?”.
Ta chwila mnie przeraziła i przygniotła. W tamtym momencie pomyślałam, że jestem złym i bardzo, bardzo okropnym człowiekiem.
Osądzanie – dlaczego nawykowo oceniamy innych, jak osądzanie oddziela nas od naszej prawdziwej natury i jak możemy to zmienić
Jeśli Ty jesteś głosem w swojej głowie, to kim jest ten, kto go słucha? Hm…
Już jako dzieci dochodzimy w pewnym sensie do wniosku, że głos, który słyszymy w głowie, jest nasz. Ale czy na pewno? Jeśli Ty jesteś myślą w swojej głowie, to gdzie jesteś, kiedy myśl odchodzi? Jeśli jesteś głosem w swojej głowie, to dlaczego potrafisz go świadomie obserwować?
Dopiero kilka lat później zaczęłam moją podróż do miejsca, w którym jestem obecnie. Dziś wiem, że większość moich negatywnych myśli i trudnych emocji względem innych ludzi była mechanizmem obronnym.
Po wielu przykrych doświadczeniach nabrałam przekonania, że ludziom
nie można ufać, że są dla mnie zagrożeniem, że potrafią tylko ranić.
Czułam się ofiarą, czułam strach i czułam, że muszę się bronić. Moje
osądy pozwalały mi odgradzać się i dystansować od innych ludzi, tworząc
we mnie iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa i bycia lepszym od nich. Dziś rozumiem, że osądzanie innych nie tylko nie chroni człowieka,
ale przynosi jeszcze więcej lęku, cierpienia i poczucia osamotnienia.
Osądzanie to mechanizm obronny, czyli mniej lub bardziej świadoma strategia, mająca na celu ochronić nasze ego. Identyfikujemy się z naszym ego, obrazem siebie – naszym „ja” i naszym ciałem tak bardzo, że czujemy się oddzieleni od reszty świata. Tymczasem w każdym człowieku płynie to samo życie.Ocenianie innych ma często za zadanie podnieść siebie na duchu, poprawić swoją ocenę, poczuć się lepszym, mądrzejszym, bogatszym, sprawniejszym, bardziej oświeconym od innych.
W świecie, który kładzie tak duży nacisk na status, sukces materialny, karierę, wygląd, większość z nas czuje się niewartościowa, niewystarczająco dobra. Dlatego próbujemy oddzielić się od tego bólu i dyskomfortu poprzez poniżanie i umniejszanie innym ludziom. Dzięki temu choć na chwilę wyglądamy „lepiej” na ich tle.
Osądzanie, krytykowanie, obmawianie, plotkowanie na temat innych może dawać nam na początku poczucie satysfakcji dlatego, że powoduje w nas wrażenie:
- bycia lepszym
- posiadania racji
- poczucia, że wiemy lepiej, że widzimy i rozumiemy więcej
- bycia bezpiecznym
- Chodzimy po tym świecie z ranami niezagojonymi od wczesnych lat. Kiedy inni dotkną tych ran, cierpimy, więc wolimy ogrodzić się murem. Udawać silnych, niewrażliwych i niedostępnych. Ocenianie skutecznie oddziela i separuje, trzyma nas na dystans, pozwala nam ukryć naszą wrażliwość, którą boimy się pokazać.
Dużo łatwiej jest nam oceniać „słabe strony innych”, pisać niemiłe komentarze, obgadywać kogoś za plecami, niż pochylić się nad tym, dlaczego tak robimy i zrozumieć, gdzie czujemy swoje „braki”, które chcemy załatać poprzez umniejszanie innym.Osądzanie ma swoje źródło w wewnętrznym lęku i bardzo niskiej samoocenie.
Dzięki osądzaniu choćby na małą chwilę możemy zapomnieć o tych wewnętrznych „wadach, słabych stronach, kompleksach i niedoskonałościach”, kierując swoją uwagę na zewnątrz i wytykając je innym. To uczucie satysfakcji szybko jednak słabnie, pozostawiając po sobie coś na kształt moralnego kaca.
Osądzanie to technika radzenia sobie, która jest bardzo zawodna, a dodatkowo wpędza nas w poczucie winy. Nawet, gdy poczucie winy nie pojawia się świadomie, jeśli będziemy wystarczająco uważni, poczujemy, jak ocenianie innych dyskretne i po cichu okrada nas z energii. Nasza witalność i samopoczucie wyraźnie spadają.
Za każdym razem kiedy podejmujemy się osądzania drugiego człowieka, stajemy się kimś, kto wierzy w historie, które jak pokazuje życie, często są zupełnie dalekie od tego co stanowi prawdę.
Pomyśl o tej matce, która wciąż się spóźnia z dzieckiem do szkoły. Być może pierwsze, co przyjdzie Ci na myśl to, że jest leniwa, niezorganizowana albo za długo śpi. Nie potrafi zapanować nad swoim życiem i dlatego panuje w nim chaos. Ale czy to rzeczywiście prawda?
Choć nie zdajesz sobie z tego sprawy, to co myślisz na temat danej osoby to wyłącznie przypuszczenia. Wpadasz w pułapkę dopisywania końca historii, o której nie masz najmniejszego pojęcia. To Ty jesteś w błędzie. Być może musisz założyć okulary i przyjrzeć się bliżej podstawom ludzkich działań.
Kiedy mamy pokusę osądzania rozważ jak sobie radzili prorocy i apostołowie :
Apostoł Paweł napisał: „Gdy chcę czynić to, co słuszne, odzywa się we mnie skłonność do zła” (Rzymian 7:21)
Presja ze strony rówieśników lub mediów może rozbudzić w twoim sercu pragnienia, przez które staniesz w obliczu pokusy, a może nawet ‛pójdziesz za większością, która czyni zło’ (Wyjścia 23:2). „Chęć bycia lubianym i akceptowanym może sprawić, że zrobisz wszystko, co robią inni, tylko po to, żeby im się przypodobać”
Zastanów się: Dlaczego pokusa staje się silniejsza, kiedy przesadnie przejmujesz się tym, co myślą o tobie inni? (Przysłów 29:25).
Wniosek: Nie pozwól, żeby presja rówieśników doprowadziła do tego, że zrobisz coś wbrew swoim zasadom.
Bądź pewny swoich poglądów. Jeśli nie masz ugruntowanych poglądów, możesz stać się marionetką w rękach innych. O wiele lepiej jest zastosować radę z Biblii: „Wszystko sprawdzajcie i mocno trzymajcie się tego, co dobre” (1 Tesaloniczan 5:21). Im lepiej rozumiesz swoje przekonania, tym łatwiej ci będzie się ich trzymać oraz opierać się pokusom zrobienia czegoś wbrew nim.
Uświadom sobie, jakie masz słabości. Biblia wspomina o „młodzieńczych pragnieniach”, czyli takich, które są szczególnie silne w młodości (2 Tymoteusza 2:22). Chodzi nie tylko o pragnienia seksualne, ale również o potrzebę akceptacji oraz chęć usamodzielnienia się, zanim jest się na to gotowym.
Biblia radzi: „Nie daj się pokonać złu” (Rzymian 12:21). Oznacza to, że nie musisz stać się ofiarą pokusy. To od ciebie zależy, czy postąpisz właściwie.
Zastanów się: Jak w momencie pokusy możesz wziąć sprawy w swoje ręce i nie pozwolić, żeby sytuacja wymknęła się spod kontroli?
Biblijny przykład do naśladowania: Paweł. Chociaż jak sam przyznał, miał złe skłonności, umiał je kontrolować. Napisał: „Trzymam w ryzach swoje ciało i prowadzę je jak niewolnika” (1 Koryntian 9:27)
Komentarze
Prześlij komentarz